Na początek opis tego co jest. Lampki są LED-owe, połączone szeregowo i włączane oczywiście do sieci 230V. Ich schemat jest prosty - mostek prostowniczy na 4 diodach IN4007, kondensator 220nF/400V i rezystor 1M (te dwa ostatnie to jakiś filtr, prawda?). Moc deklarowana na pudełku to 4,8W. Lampek jest 20. Ich schemat przedstawia się następująco:

Chciałbym zmontować układ z takiego schematu:

Myślicie, że się nada? Rozumiem, że nie można wstawić zwykłego potencjometru, ponieważ za duży prąd by przez niego płynął, stąd dwa tranzystory, które wzmacniają duże mniejszy prąd płynący przez zwykły potencjometr. Im większy opór nastawimy na potencjometrze R4 tym większy prąd popłynie przez bazę tranzystora Q1 (a mniejszy przez emiter?) i jego kolektor. Q2 wzmacnia jeszcze bardziej ten efekt. A im większy prąd płynie przez tranzystory tym mniejszy przez diody LED, więc słabiej świecą. Tylko po co tyrystor? Stabilizuje pracę układu gdy LED świecą bardzo słabo? Tylko po co? Kondensator C1 pełni rolę jakiegoś filtru? No i najważniejsze, jak policzyć wartości wszystkich elementów?